wtorek, 2 czerwca 2015

UWAGA! 

Przede wszystkim chciałabym wam podziękować za ponad 1000 wyświetleń. Jesteście wspaniali ♥
I niestety ogłosić, że zawieszam bloga do połowy lipca. Jeśli znajdę chwilkę to napiszę jakiś rozdział.
Mam do was jeszcze małą prośbę. Chciałabym, żeby pod tym postem napisali komentarz wszyscy którzy chcieliby, abym kontynuowała 'Sometimes dreams come true'
~Natalia 



piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 3.



    Szłam długim korytarzem. Wszędzie naokoło były porozstawiane pochodnie. Na końcu zobaczyłam światło i skąpanego w nim Dylana z czarnymi skrzydłami. Nagle znikąd wyskoczyły te straszne postacie…
                                                                                     ***
-Rose obudź się!
Wstałam gwałtownie z łóżka. Byłam roztrzęsiona. I wtedy przypomniał mi się mój sen. Dylan…
-Rose wszystko w porządku?-Spytała Kate.
-Tak to był po prostu koszmar.
-Może chodźmy coś zjeść. Twoja mama wyszła trzy godziny temu.
Spojrzałam na zegarek. Była dziesiąta. Zeszłyśmy z moją przyjaciółką na dół i zrobiłyśmy jajecznicę, rozbijając przy tym dwa jajka na podłodze, potem ubrałyśmy się i poszłyśmy na naprawdę długi spacer. To był świetny weekend.
                                                                                    ***
W poniedziałek rano stałam pod salą 16 czekając na dzwonek. Och, co mnie podkusiło żeby wziąć profil z rozszerzoną fizyką?! Wchodząc do sali zauważyłam, że miejsce Kate jest puste, co mnie zdziwiło, bo przecież ona nigdy się nie spóźnia. Usiadłam na swoim miejscu obok Dylana i wyjęłam potrzebne książki. Kiedy pani Adams weszła do klasy oznajmiła
-Do końca tego roku będziecie robić projekty naukowe. Przede wszystkim ma to być wasza wspólna praca, więc będziecie się spotykać po szkole.  Waszymi partnerami będą koledzy z ławki.
Chciałam zapaść się pod ziemię. Albo obudzić się z tego cholernego snu. Powiedzcie, dlaczego Dylan? Przecież ja przy nim od razu coś pierdolnę i uzna mnie za idiotkę pewnie już uznał.
-Pierwszy projekt macie oddać za tydzień.
Dobra Rose oddychaj. To tylko głupi projekt. Do końca lekcji nie mogłam się skupić na tym co mówi nauczycielka. Kiedy lekcja się skończyła od razu pobiegłam do swojej szafki.
-Hej-usłyszałam za plecami-możemy pogadać?
Myślałam, że zaraz tam dostanę zawału. Powoli się odwróciłam i ujrzałam jego przystojną twarz. I te oczy…
-Kiedy robimy ten projekt?
Od razu zeszłam na ziemię.
-Nie wiem, a kiedy ci pasuje?
-Może w piątek po szkole?
-Ta jasne piątek może być. Sory, ale się śpieszę.
                                                                                 ***
*Piątek rano*
Kiedy zadzwonił budzik niechętnie zwlekłam się z łóżka. Ubrała przygotowane wcześniej
 ciuchy,umyłam zęby i zeszłam na dół. Mama znowu wyjechała w sprawach służbowych, więc byłam sama w domu. Ubrałam buty i wyszłam z domu                                                                            ***
Lekcje minęły bardzo szybko. Wyszłam przed budynek. Dylan już na mnie czekał. Wsiadłam do samochodu i przywitałam się.
-----------------------
Witam po długiej przerwie (znowu)
Wiem, że póki co jest nudne jak flaki z olejem, ale się rozkręci c:
Smuci mnie to, że pod ostatnim rozdziałem był tylko jeden kom.
Czytasz=komentujesz
~Natalia  






niedziela, 8 marca 2015

                                  Rozdział 2
Z pięknego snu wyrwał mnie głos mamy
-Rose zaraz spóźnisz się do szkoły!
-Już wstaję!
Spojrzałam na zegarek. Była za dziesięć siódma. Jak to możliwe? Przecież nastawiałam budzik. Dobra nieważne, zaraz spóźnię się do szkoły. Wyjęłam z szafy jakiś T-shirt i jeansy. W ekspresowym tempie umyłam zęby, rozczesałam włosy i ubrałam się. Zeszłam na dół.
-Mamo podwieziesz mnie?-Spytałam.
-Dobrze, ale musimy się już zbierać, masz tu 10 dolarów zjedz coś po szkole.
 W szkole przy mojej szafce już czekała Loren.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Już myślałam, że nikt mi nie postawi lunchu.
-I tak ci go nie postawie cioto-powiedziałam-a teraz idę na lekcje.
Wzięłam potrzebne książki i poszłam do Sali. Pierwsza była matma. Usiadłam w ławce i czekałam na Kate, ale ku mojemu zdziwieniu przysiadła się do mnie czarnowłosa piękność. Jak ona miała na imię? Coś na M. A już pamiętam Maria.
-Hej-w jej głosie dało się słyszeć kanadyjski akcent- Jak tam?
-Spoko- odpowiedziałam zmieszana.
Nigdy nawet nie rozmawiałyśmy. Na szczęście do klasy wszedł pan Evans. Wyjęłam szkicownik. Dopiero pod koniec lekcji zorientowałam się, że rysuję Dylana tylko nie takiego zwykłego. Rysuję Dylana ze skrzydłami. Tak, zdecydowanie mi odwala.
                                                                           ***
Po szkole poszłam z Loren do knajpki przy szkole. Zjadłyśmy lunch trochę pogadałyśmy i odprowadziła mnie na przystanek. Kiedy wróciłam mamy jeszcze nie było. Odrobiłam lekcje, co zajęło mi naprawdę dużo czasu, bo następnego dnia miałam fizykę i położyłam się do łóżka. I wtedy do mnie dotarło, że jutro fizyka, na której siedzę z Dylanem. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Jejku Rose ogarnij się TY GO NAWET NIE ZNASZ! Ale mimo to zaczęłam myśleć o jego cudownych orzechowych oczach….
                                                                           ***
Następnego dnia pierwsze lekcje minęły normalnie. Po geografii poszłam do Sali 16 bo tam mieliśmy fizykę. Wyjęłam szkicownik i zaczęłam coś bazgrać.
-Hej.-usłyszałam za plecami.-Nie przedstawiłem się ostatnio, jestem Dylan.
-H-hej-wydukałam-Ja jestem yyyyy…
-Rose o ile dobrze pamiętam.
Uratowała mnie wchodząca do klasy pani Adams. No super pierwsza rozmowa i już zrobiłam z siebie idiotkę.
                                                                       ***
Wieczorem przyszła do mnie Kate, bo miała u mnie nocować. Opowiedziałam jej o żenującej sytuacji na fizyce.
-O rany, on ci się podoba.
-Weź sobie nie rób jaj.
-Ta na pewno. Przecież widzę, że się rumienisz jak o nim mówisz, jąkasz się kiedy z nim rozmawiasz. To chyba oczywiste Rose.
-Dobra, zmieńmy temat. Co tam u ciebie i Eric’a?

Trafiłam w jej wrażliwy punkt. Jak gadała o Eric’u to godzinami, więc miałam spokój do końca wieczoru. Kiedy Kate usnęła zaczęłam zastanawiać się czy to prawda, że Dylan mi się podoba.
---------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale szkoła i brak weny. I mam pytanie czy chcecie żeby następny rozdział był z perspektywy Loren lub Kate? 
~Natalia

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 1
Na początku myślałam, że mam omamy, ale kiedy dokładniej mu się przyjrzałam zauważyłam, że ma ciemniejszy kolor oczu. Ja już dostaje obłędu. Kiedy miałam włożyć słuchawki do uszu pani Adams oznajmiła, że to są nowi uczniowie, aby poczuli się swobodniej usiądą z jakimiś osobami z klasy.
-Maria-czyli czarnowłosa-usiądź z Danielsem, a ty Dylan z Harper.
Zatkało mnie. To babsko chce mnie rozdzielić z Kate. I co ja teraz będę robić na fizyce? Przyjaciółka poklepała mnie po ramieniu i poszła do ostatniej ławki. Całą lekcję rysowałam i nawiet nie zwracałam uwagi na Dylana. Głównie, dlatego, że był oszałamiająco przystojny. Gdyby Loren tu była już by się do niego śliniła. Wreszcie zadzwonił upragniony dzwonek. Szybko wyszłam z Sali i skierowałam się do mojej szafki. Przy niej już stała Loren. Ledwo zdążyłam do niej dojść a ona już zaczęła gadać o tym, jaki ten nowy jest przystojny. Wyłączyłam się gdzieś w połowie wykładu o jego idealnych włosach i myślałam, co dam mamie na urodziny. Może rysunek, przecież ona zawsze kochała, gdy dla niej rysowałam. Tak narysuję dla niej wodospad.
-Ej! Ziemia do Rose!!!
-Loren nie drzyj mi się do ucha-powiedziałam zdenerwowana.
-To ty nie odpływaj. Tak czy siak pytałam czemu tu tak stoisz skoro za minutę masz angielski.
Wzięłam książkę i pobiegłam do Sali. Usiadłam w ławce. Po sekundzie dosiada się Kate.
                                                                       ***
Reszta lekcji minęła normalnie. Po szkole razem z Loren i Kate umówiłyśmy się na kawę. Poszłyśmy do galerii, zamówiłyśmy trzy latte i usadowiłyśmy się przy stoliku. Chwilę gadałyśmy o szkole, ale po chwili temat zszedł na nowe „ciacho” czyli Dylana (znowu).  Dziewczyny entuzjazmowały się tym, że siedziałam z nim na fizyce, ale szybko zgasiłam ich zapał informując o tym, że nawet słowem się do siebie nie odezwaliśmy.
-Jak to?!-Wykrzyknęły niemal równocześnie.
-Tak to-odburknęłam-nie chcę o ty gadać.
Odpuściły. Właśnie za to ich kocham, kiedy poproszę żeby przestały zrobią to. Potem poruszałyśmy już tylko lekkie tematy. Wróciłam do domu koło szóstej. Mama już czekała z obiadem. Szybko zjadłam i poszłam do pokoju. nIe mieliśmy na jutro nic zadane, więc położyłam się nałóżku i zaczęłam myśleć o Dylanie. Był naprawdę BARDZO podobny do chłopaka z mojego snu. A może to jakaś przepowiednia??  Nie no Rose weź idź się lecz. Ja wariuję. A po za tym każdy czasami miewa dziwne sny. Może się prześpię i rano już nie będę chora psychicznie? Tak, tak zrobię. Przebrałam się w piżamę i oddałam się w objęcia Morfeusza. Całą noc śniła o czekoladowych oczach, ale tym razem to już nie był koszmar…..
----------------------------
Przepraszam, że tak krótko, ale jestem chora i nie potrafię jasno myśleć
W rozdziale raczej nic się nie dzieje, ale mam nadzieję, że się spodoba
~Natalia

                                                                             

poniedziałek, 9 lutego 2015

                                              Prolog

Obudziłam się cała spocona. Znowu ten sam sen. I ten chłopak. Taki przystojny. Orzechowe oczy i brązowe włosy. I cały czas to samo nagle ziemia się zapada, a zza krzaków wyskakują postacie ze szponami i czarnymi skrzydłami. Aż dreszcz mnie przeszedł na samą myśl. Spojrzałam na budzik. Była piąta trzydzieści. Pomyślałam, że już i tak nie zasnę więc może się ogarnę. Podeszłam do szafy i wygrzebałam jakiś czarny top i krótkie spodenki, potem poszłam do łazienki, umyłam zęby, ubrałam się i poszłam na dół do kuchni. Była już za pięć szósta. Zjadłam płatki z mlekiem. Nie chciałam budzić mamy żeby poprosić o podwózkę więc postanowiłam, że się przejdę. Zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam z domu. Zapowiadał się piękny dzień. Obok mnie przebiegła grupka małych dzieci. Jakie one słodkie. Doszłam do szkoły po dziesięciu minutach. Przy mojej szafce oczywiście już czekała Loren-moja najlepsza przyjaciółka.
-Rose!-krzyknęła kiedy mnie zobaczyła.
Przywitałam się z nią a ona zaczęła coś tam gadać o swojej randce z David'em - jej nowym "podbojem" bo musicie wiedzieć że Loren zmienia chłopaków tak często jak ja rysuję. 
Usłyszałam dzwonek na lekcję. Pierwszą miałam fizykę z tą starą jędzą. Usiadłam w ławce razem z Kate. Nauczycielki jeszcze nie było, więc pogadałyśmy trochę o nowych uczniach w szkole którzy mieli przyjechać z Kanady. Nagle do klasy wpadła pani Adams a tuż za nią 2 uczniów. Dziewczyna o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach, a za nią chłopak z mojego snu...... 
-------------------------------------
Prolog taki krótki ;)
Mam nadzieję, że się podoba. 
Jeśli czytacie to prosze o komentarze i nie wstydźcie się wytykać błędów, będę sie je starała poprawić 
~Natalia