Rozdział 1
Na początku
myślałam, że mam omamy, ale kiedy dokładniej mu się przyjrzałam zauważyłam, że
ma ciemniejszy kolor oczu. Ja już dostaje obłędu. Kiedy miałam włożyć słuchawki
do uszu pani Adams oznajmiła, że to są nowi uczniowie, aby poczuli się
swobodniej usiądą z jakimiś osobami z klasy.
-Maria-czyli
czarnowłosa-usiądź z Danielsem, a ty Dylan z Harper.
Zatkało
mnie. To babsko chce mnie rozdzielić z Kate. I co ja teraz będę robić na
fizyce? Przyjaciółka poklepała mnie po ramieniu i poszła do ostatniej ławki.
Całą lekcję rysowałam i nawiet nie zwracałam uwagi na Dylana. Głównie, dlatego,
że był oszałamiająco przystojny. Gdyby Loren tu była już by się do niego
śliniła. Wreszcie zadzwonił upragniony dzwonek. Szybko wyszłam z Sali i
skierowałam się do mojej szafki. Przy niej już stała Loren. Ledwo zdążyłam do
niej dojść a ona już zaczęła gadać o tym, jaki ten nowy jest przystojny.
Wyłączyłam się gdzieś w połowie wykładu o jego idealnych włosach i myślałam, co
dam mamie na urodziny. Może rysunek, przecież ona zawsze kochała, gdy dla niej
rysowałam. Tak narysuję dla niej wodospad.
-Ej!
Ziemia do Rose!!!
-Loren
nie drzyj mi się do ucha-powiedziałam zdenerwowana.
-To ty
nie odpływaj. Tak czy siak pytałam czemu tu tak stoisz skoro za minutę masz
angielski.
Wzięłam
książkę i pobiegłam do Sali. Usiadłam w ławce. Po sekundzie dosiada się Kate.
***
Reszta
lekcji minęła normalnie. Po szkole razem z Loren i Kate umówiłyśmy się na kawę.
Poszłyśmy do galerii, zamówiłyśmy trzy latte i usadowiłyśmy się przy stoliku.
Chwilę gadałyśmy o szkole, ale po chwili temat zszedł na nowe „ciacho” czyli
Dylana (znowu). Dziewczyny
entuzjazmowały się tym, że siedziałam z nim na fizyce, ale szybko zgasiłam ich
zapał informując o tym, że nawet słowem się do siebie nie odezwaliśmy.
-Jak
to?!-Wykrzyknęły niemal równocześnie.
-Tak
to-odburknęłam-nie chcę o ty gadać.
Odpuściły.
Właśnie za to ich kocham, kiedy poproszę żeby przestały zrobią to. Potem
poruszałyśmy już tylko lekkie tematy. Wróciłam do domu koło szóstej. Mama już
czekała z obiadem. Szybko zjadłam i poszłam do pokoju. nIe mieliśmy na jutro
nic zadane, więc położyłam się nałóżku i zaczęłam myśleć o Dylanie. Był
naprawdę BARDZO podobny do chłopaka z mojego snu. A może to jakaś przepowiednia??
Nie no Rose weź idź się lecz. Ja
wariuję. A po za tym każdy czasami miewa dziwne sny. Może się prześpię i rano
już nie będę chora psychicznie? Tak, tak zrobię. Przebrałam się w piżamę i
oddałam się w objęcia Morfeusza. Całą noc śniła o czekoladowych oczach, ale tym
razem to już nie był koszmar…..
----------------------------
Przepraszam, że tak krótko, ale jestem chora i nie potrafię jasno myśleć
W rozdziale raczej nic się nie dzieje, ale mam nadzieję, że się spodoba
~Natalia